na sprawdzenie, łatwe już i nieulegające wątpliwości.
Doktór Bonamy nie bez pozornej słuszności przeczył, mówiąc, iż komisya nie podoła nawałowi pracy: w czasie pielgrzymek miałaby tysiące chorych do zbadania każdodziennie a wszak każdy chory przedstawiał sobą nowe zagadnienie, co wywoływałoby dyskusyę pomiędzy lekarzami, wchodzącymi w skład komisyi, a zbijanie stawianych poglądów, sprzeczne dyagnozy, przyczyniłyby się tylko do tem większych niepewności! Badania wszystkich chorych zaraz po przyjeździe, są rzeczą niemożebną do urzeczywistnienia a korzyści nie przedstawiałyby żadnych; przeciwnie, mogłyby się stać przyczyną nieskończonej ilości pomyłek. Porządek dotychczasowy na praktyce oparty o wiele jest dokładniejszy. Dlaczegóż nie mamy polegać na świadectwie lekarskiem, przedstawionem przez każdego chorego? Posiada ono niezaprzeczoną wagę i powinno być decydującem.
Doktór Bonamy pochwycił jedną z tek i wydostawszy z niej zwój świadectw lekarskich, przywiezionych przez chorych, zmuszał paryzkiego dziennikarza do rozpatrzenia się w nich bliżej. Wiele z nich raziło swą pobieżnością. Były wszakże i staranniej redagowane opisy chorób. Niektóre podpisy lekarzy były legalizowane w miejscowym zarządzie gminy. Pomimo wszystko, roje powątpiewań nastręczały te do-
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/316
Ta strona została uwierzytelniona.