Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/327

Ta strona została uwierzytelniona.

Wiedza jest próżnią... oceanem, otchłanią niepewności...
Gorzko i boleśnie uśmiechnął się domawiając ostatnich wyrazów. Doktór Bonamy był tymczasem zajęty badaniem Elizy Rouquet, zalecał jej, by w dalszym ciągu robiła okłady z wody w grocie, oraz by codziennie przychodziła do biura pokazywać tego skutki. Zwracając się do obecnych, rzekł z prostoduszną swą uprzejmością:
— Jest to początek znacznego polepszenia... nie ulega wątpliwości, że zaszło polepszenie.
Ku ogólnemu zadziwieniu, wpadła do biura młoda kobieta, w której Piotr poznał la Grivotte. Wpadła jak bomba, podrygując, śmiejąc się i krzycząc na całe gardło:
— Jestem zdrowa... jestem już zdrowa...
Opowiadała, że nie chciano jej kąpać pomimo błagania, natarczywości, łez, jakie wylewała skutkiem tej odmowy; dopiero z rozkazu ojca Fourcade zanurzono ją w wannie. I nastąpiło co przeczuwała. Zaledwie od trzech minut była w kąpieli, gdzie zanurzono ją spoconą i duszącą się z kaszlu, gdy uczuła powracające jej siły prądami gwałtownemi, jakby ją biczem kto smagał po całem ciele. Była teraz w stanie niezmiernego podniecenia, radowała się i śmiała, nie mogąc ustać spokojnie na miejscu.
— Jestem zdrowa!... ach gdybyście panowie wiedzieli, jak jestem szczęśliwa, iż jestem już zdrowa!...