Zadziwiające polepszenie zdrowia la Grivotte wprowadziło Piotra w osłupienie. Oczom własnym nie wierzył, by mogła to być taż sama dziewczyna, która nie dalej jak dzisiejszej nocy leżała bliska skonu na ławce w wagonie, trupio blada, kaszląc i plując krwią bezustannie? Teraz była zwinna w swych ruchach, smukła i prosta, policzki jej pałały szkarłatnym rumieńcem, oczy połyskiwały, a radość i życie promieniały z całej jej postaci.
— Panowie — odezwał się doktór Bonamy, mamy przed sobą niezwykle ciekawy okaz. Rozpatrzmy się bliżej...
I zażądał papierów przywiezionych przez la Grivotte. Lecz niełatwo można było je odnaleźć wśród rupieci nagromadzonych na obu stołach. Sekretarze, młodzi seminarzyści, szukali papierów, wszystko przewracając, lecz znaleźć ich nie mogli. Wstał, by ich poszukać, siedzący pośrodku naczelnik wydziału kąpielowego, lecz nie odnalazłszy, siadł na swe miejsce. W tem, niespodziewanie sam natrafił na papiery La Grivotte; były one wsunięte pod wielką regestrową księgę leżącą tuż, tuż przy nim. Aż trzech doktorów wydało jej świadectwa, odczytywał je głośno. Wszyscy trzej mówili stanowczo i jednobrzmiąco, że chora ma suchoty silnie rozwinięte, oraz liczne przypadłości nerwowe, pogarszające stan ogólny.
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/328
Ta strona została uwierzytelniona.