Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/330

Ta strona została uwierzytelniona.

ku tem większej chwale Przenajświętszej Panny, sprawiającej cuda w grocie. Spisywał skrzętnie notatki, pochylony nad rogiem stołu.
Wśród panującego tu hałasu, Piotr rozmawiał z doktorem Chassaigne. Pewnymi byli, iż nikt nie słyszy wątku ich rozmowy.
— Ach te wanny, w których kąpią tutaj chorych, jakże wstrętne zrobiły na mnie wrażenie! Dla czegóż tak rzadko zmieniają w nich wodę?.. Cóż za brud i stek mikrobów! Uznaną i rozpowszechnioną metodę antyseptyczną depcą tu wprost nogami! I rzeczywiście zrozumieć nie mogę, jakim sposobem zaraza nie uśmierca tu ludzi gromadnie? Przeciwnicy teoryi o zaraźliwości mikrobów, muszą się śmiać tryumfująco...
Lecz doktór Chassaigne powstrzymał go.
— Nie unoś się, moje dziecko... Kąpiele są brudne, nie przeczę, lecz nie przedstawiają one żadnego niebezpieczeństwa. Zauważ tylko, że woda tutejszego źródła jest bardzo zimna, nie dochodzi nawet do dziesięciu stopni, a zaraźliwe zarodki rozwijają się w temperaturze przewyższającej stopni dwadzieścia pięć. A potem, ludzie dotknięci cholerą, tyfusem, ospą, szkarlatyną, wogóle zaraźliwemi chorobami, nie przyjeżdżają do Lourdes. Widzimy tutaj choroby organizmu: paraliż, skrofuły, wrzody, rany, raki, suchoty, a te nie udzielają się za pośrednictwem wody i kąpieli. Moczone w niej stare rany, niczego się nie lękają i cierpień swych nie udzielają dru-