suggestya, podniecenie wyobraźni, podtrzymywane przez czas dłuższy, regulamin w trakcie podróży, modły i śpiewy pobożne doprowadzające do obłędu trwaniem swem i monotonnością; działało jeszcze tchnienie uzdrowienia siłą woli nagromadzonego tłumu, siłą obliczyć się niedającej potęgi wynikającej z egzaltacyi religijnej, doprowadzonej do szału. Tak, uzdrowienia miały miejsce rzeczywiście, nie było w tem ułudy ani oszustwa. W ten sposób przyjmowane zachodzące tu fakta — o wiele szerszy a zarazem prostszy przybierały charakter. Ojcowie strzegący groty nie plamili swego sumienia kłamstwem, przyczyniali się jedynie do zwiększenia panującego zamętu pojęć, wyzyskiwali nieświadomość ogółu.
Można więc było przypuszczać, iż wszyscy działali tutaj z zupełnie dobrą wiarą, tak doktorzy, wydający świadectwa uzdrowienia, jak chorzy, pocieszeni doznaną ulgą w cierpieniu, jak i świadkowie zaklinający się, że to widzieli. Z tego zbiegu okoliczności wynikała niemożebność stwierdzenia, czy cud istnieje lub nie istnieje. Bo dla wszystkich cierpiących a tutaj uzdrowionych, cud stawał się rzeczą oczywistą, w którą wierzyli patrzący nań, jak również ci liczni, potrzebujący nadprzyrodzonych wierzeń i nadziei.
Doktór Bonamy zbliżył się do doktora Chassaigne rozmawiającego z Piotrem. Ten ostatni zapytał:
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/334
Ta strona została uwierzytelniona.