Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/335

Ta strona została uwierzytelniona.

— W jakim stosunku względnie do liczby chorych, zdarzają się wypadki uleczenia?
— Dziesięć na sto — odpowiedział doktór Bonamy — i byłoby znacznie jeszcze więcej, gdybyśmy wierzyli wszystkiemu co nam mówią; wszyscy, rzec można, twierdzą, że zostali uleczonymi. Lecz urząd mój nakłada na mnie obowiązek pilnowania i kontrolowania cudów. Z urzędu więc powstrzymuję zbyt wielką gorliwość i strzegę, by rzeczy wiary nie popadały w śmieszność... Moje biuro kładzie swą wizę jedynie wtedy, gdy uleczenie zostało stwierdzone i posiada wszelkie pozory rzeczywistości.
Słowa doktora przerwało niechętne szemranie. Był to tłumiony gniew Raboina, fanatycznego pomocnika doktora Bonamy.
— Stwierdzanie uzdrowień... stwierdzanie uzdrowień... Po co to stwierdzanie?... Cud trwa bezustannie w objawieniach swoich. Dla wierzących stwierdzanie go jest rzeczą zbyteczną. Chylą przed nim głowy i wierzą. A dla niedowiarków — czyż warto?... Oni nie chcą dać się przekonać... Mojem zdaniem, cała nasza robota w biurze jest niedorzecznością, głupstwem.
Doktór Bonamy gniewnie i surowo nakazał mu milczenie.
— Raboin, nakazuję ci milczeć... Jesteś wciąż zbuntowany... Powiem ojcu Capdebarthe, że nie chcę mieć dłużej takiego jak ty pomocnika. Siejesz tylko nieporozumienia i nieposłuszeństwo.