z nazwiskiem Maryi de Guersaint, wypisanem wielkiemi literami. Przejrzał papiery odnoszące się do choroby Maryi, a mianowicie owe świadectwa paryzkich doktorów, zgadzających się w zdaniu, iż chora dotkniętą jest paraliżem mlecza pacierzowego.
Przeczytawszy, odezwał się znów do Piotra:
— No słuchajże, moje dziecko... wiem, że od lat wielu kochasz bardzo pannę de Guersaint... Cóż rzekłbyś, gdyby ona tutaj odzyskała zdrowie?... Przeczytałem dopiero co świadectwa dwóch znanych lekarzy, a wiedzieć przecież musisz, że paraliż, jakim jest dotkniętą, uważany bywa dotychczas za cierpienie nieuleczalne... Otóż jeżeli ta dziewczyna, skazana nieodwołalnie na kalectwo i niedołęztwo przez wiedzę, odżyje tutaj i zacznie biegać, skakać, jak to już widziałem niejednokrotnie od chwili mego tu pobytu, czyż nie będziesz uszczęśliwiony? Czyż nawet wtedy wątpić jeszcze będziesz o siłach nadprzyrodzonych?...
Piotr chciał odpowiedzieć natychmiast, gdy naraz przypomniał sobie słowa swego kuzyna, doktora Beauclair, który był zdania, że Marya dostąpi cudownego uzdrowienia; objawi się ono niespodzianie, raptownie, jakby na raz po śnie głębokim przebudzoną do życia została; nastąpi ta zmiana w chwili najwyższego, egzaltowanego podniecenia całej jej istoty. Zawahał się Piotr
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/339
Ta strona została uwierzytelniona.