wiu będąc do namaszczenia konających; corocznie bowiem w czasie podróży do Lourdes, umierało kilka osób z pomiędzy jadących. Miała ochotę dać sygnał i pociąg zatrzymać, lecz nie stawało jej odwagi. Wiedziała również, iż jest przy pociągu wagon, w którym siostra Franciszka dysponuje różnemi kordyałami i gdzie jest lekarz z podręczną apteczką. Miała wszakże nadzieję, iż chory dotrwa do Poitiers, gdzie się pociąg zatrzyma na pół godziny a wtedy będzie można zająć się tym biedakiem, udzielając mu pomocy lekarskiej. Lecz jeżeli umrze on tymczasem? Nieznajomy wciąż leżał bez przytomności, lecz oddychał regularniej, można było myśleć że zasnął.
— Umrzeć — nie dojechawszy do Lourdes! — szepnęła z przerażeniem Marya. — Umrzeć nie ujrzawszy ziemi Obiecanej...
Pan de Guersaint uspokajał córkę, lecz ona skarżyć się poczęła:
— Ja też cierpię, cierpię bardzo!
— Nie trać nadziei, Maryo — rzekł Piotr — N. Panna czuwa nad nami.
Marya nie mogła już dłużej usiedzieć, i trzeba było ją ułożyć w wązkiej jej trumnie. Ojciec wraz z księdzem Piotrem unieśli ją z troskliwą ostrożnością, najlżejsze bowiem stuknięcie wyrywało chorej jęki bólu. Leżała teraz bez tchu, rzec było można iż umarła, tak dalece
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.