Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/341

Ta strona została uwierzytelniona.

Prawie równocześnie z nimi wyszła ztąd la Grivotte. I zaraz po za drzwiami biura wpadli w tłoczący się i falujący tłum ludzi, pragnących ujrzeć zblizka cudownie uzdrowioną. Pogłoska cudu musiała się już była rozejść, albowiem ciśnięto się ku wybranej i dotkniętej łaską; każdy pytać się jej pragnął, lub spojrzeć na nią zblizka, obetrzeć się o kraj szaty tej szczęśliwej! Twarz jej pałała rumieńcami, oczy błyszczały płomieniem, szła, zataczając się w tanecznych podskokach, powtarzając wciąż te same słowa:
— Jestem uzdrowiona!... Jestem uzdrowiona!...
Wrzaski wyjącego radośnie tłumu zagłuszyły głos dziewczyny. Uniesioną została rozkołysanemi i zwartemi falami ciżby, znikła w niej, jak pochłonięta odmętem, po chwili wypłynęła niespodziewanie znów w innym kierunku, teraz właśnie znalazła się przy boku Piotra i doktora Chassaigne, usiłujących się ztąd wydostać.
Ujrzeli oni stojącego w pobliżu komandora. Jednym z objawów jego manii było pojawianie się częste w pobliżu źródła przy grocie; gniewał się i zrzędził tutaj chętnie. Po wojskowemu obciśnięty w swój tużurek, podpierał się na lasce o srebrnej gałce, pociągając lewą nogą, nieco sparaliżowaną od czasu, gdy został rażony drugim atakiem. W nieprzytomnem uniesieniu dążąca ku grocie la Grivotte, popychana i roztrącana przez walący się ku niej tłum ludzi rozsza-