Poszedł tam zaniepokojony o Maryę, którą pozostawił wciąż pogrążoną w ponurej rozpaczy i milczeniu. Przy drzwiach sali świętej Honoraty, zapytał się o panią de Jonquière, lecz ta udzieliła mu niepomyślnych wiadomości: Marya nie przemówiła dotychczas ani słowa, nie odpowiadała nikomu na stawiane jej pytania i nic dotychczas nie jadła. Pani dyrektorka pragnęła, by Piotr wszedł do sali. Wejście tutaj wzbronione było mężczyznom, lecz ksiądz nie jest mężczyzną.
— Ona taka przywiązana do pana, liczę że posłuszną panu będzie. Proszę, niechaj pan wejdzie i siądzie przy jej łóżku, czekając przyjścia księdza Judaine, który ma tu nadejść o godzinie pierwszej po północy, by dać komunię świętą najciężej chorym, tym, które poruszać się nie mogą lub jedzą nieregularnie o każdej porze. Niechaj ją pan pocieszy i uspokoi...
Piotr wszedł do sali i postępując za panią de Jonquière doszedł do łóżka Maryi i siadł u wezgłowia.
— Moje drogie dziecko — rzekła do chorej dyrektorka — przyprowadziłam ci kogoś bardzo przez ciebie kochanego. Przypuszczam, że zechcesz z nim porozmawiać i że uspokoi cię w twojem wzruszeniu.
Marya poznała Piotra, lecz patrzała na niego z tąż samą co poprzednio niemą rozpaczą;
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/348
Ta strona została uwierzytelniona.