Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

set pielgrzymów. Pomyślał następnie o innych pociągach jadących dziś z Paryża do Lourdes. O pociągach szarym i niebieskim, jadących przodem, o pociągach zielonym, żółtym, różowym, pomarańczowym, które podążały z tyłu, po za pociągiem białym. Więc na całej linii szyn lśniących, rwały biegiem szalonym pociągi wyprawiane co godzina z Paryża.
Przyszło mu na myśl jeszcze, iż nie sam Paryż tylko słał dziś pielgrzymów ku miejscu słynącem cudami. Pociągi dążyły jeszcze z Orleanu, Mans, Poitiers, Bordeaux, Marsylii i Carcassonne. Francya cała przecinaną dziś była w przeróżnych kierunkach niezliczoną ilością pociągów napełnionych ludźmi cierpiącymi; jechali oni wszyscy ku świętej Grocie, by stanąć w trzydziesto tysiącznym zastępie u stóp Panny Przenajświętszej. Ciągnęli tam pątnicy nietylko w dniu dzisiejszym; prawie, że bezustannie przez rok okrągły, przybywali do Lourdes pielgrzymujący, nietylko z Francyi lecz ze wszystkich stron Europy i świata. Pobożność gnająca ich ku Grocie, gromadziła ich corocznie w liczbie trzechkroć stu tysięcy, bywały zaś lata, gdy pół milionowe zbiegowisko nędzarzy korzyło się u stóp N. Panny, łaknąc od niej cudu.
Piotr wsłuchiwać się zdawał w grzmot huczących pociągów wywoływanych swą wyobraźnią. Dążyły one zewsząd, kierując się ku jednemu celowi, ku rozpadlinie między skałami, ku Grocie