Trzymaną w ręku książeczkę, zawierającą historyę Bernadetty, Piotr zamknął, domawiając tych słów a w tejże samej właśnie chwili wszedł do sali ksiądz Judaine, by udzielić świętej komunii.
Marya, gorączkowo podniecona, czuła się teraz napowrót wierzącą. Pochyliła się w stronę Piotra i rzekła błagalnie:
— Nie odrzucaj prośby, jaką mam do ciebie! Chcę, byś mnie wyspowiadał i rozgrzeszył. Bluźniłam a więc pozostaję obecnie w grzechu śmiertelnym. Jeżeli nie wypełnisz mej prośby, nie będę mogła przyjąć Hostyi Przenajświętszej a mnie tak bardzo potrzeba pocieszenia, tak łaknę umocnienia się w wierze!.
Piotr odmawiał jej przeczącym ruchem głowy. Nigdy dotychczas nie chciał się zgodzić, gdy Marya prosiła go, by ją wyspowiadał. Nie chciał, bo ją uważał za swoją przyjaciółkę, bo jedyną była ona kobietą, którą mógł kochać i pożądać, opierając te przypuszczenia na wspomnieniach z lat dawnych, gdy swoboda, zdrowie i wesołość przyświecały im obojgu.
Marya nie przestawała domagać się spowiedzi.
— Błagam cię, Piotrze, nie odmawiaj i przyczyń się do cudu, który zdrowie mi przywróci!
Uległ jej życzeniom. Wysłuchał jej przyznania się do winy, jak zbuntowana, iż uzdrowioną
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/385
Ta strona została uwierzytelniona.