Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/390

Ta strona została uwierzytelniona.
DZIEŃ TRZECI.
I.

Sierpniowy poranek niedzielny, jasny był i ciepły. Pan de Guersaint ubrał się i był gotów do wyjścia, chociaż zaledwie siódma godzina wybiła; nie mógł on się dość nacieszyć pomyślną okazyą, jaka nadarzyła się w dniu przyjazdu do Lourdes, gdy po długiem, bezowocnem poszukiwaniu stancyi, ofiarowano mu dwie izdebki w hotelu pod wezwaniem św. Zjawisk, przy ulicy de la Grotte.
Wczorajszego wieczoru położył się do łóżka o godzinie jedenastej, czuł się teraz wyspany, wypoczęty i rzeźki; załatwiwszy się z ubieraniem, poszedł do pokoju Piotra. Zastał go śpiącego, Piotr bowiem wrócił do siebie dopiero o godzinie drugiej w nocy, a po wzruszeniach dnia wczorajszego, długo nie mógł zasnąć; zdrzemnął się zaledwie nadedniem. Sutanna jego leżała rzucona na krześle, a reszta ubrania, porzucona tu i owdzie, wymownie świadczyła o zmęczeniu, jakiemu uległ wczorajszego wieczoru.