mi; uda się niezawodnie wyjątkowo świetnie dzisiejszego wieczoru, albowiem nietylko jest pogodnie, lecz najlżejszego niema wiatru. Przeszło piędziesiąt tysięcy osób zjechało się na dzień dzisiejszy do Lourdes; mnóstwo między nimi jest podróżnych, odbywających kuracyę w sąsiednich stacyach kąpielowych; dla tego też panuje taki ścisk w godzinach śniadaniowych. Prawdopodobnie zabraknie dziś chleba w mieście; zdarzało się to czasami w latach poprzednich.
— Widzicie panowie, jaki rwetes dziś w całym hotelu! Przepraszam, lecz nie moja w tem wina, że musicie panowie nieco poczekać na wolne miejsce w sali jadalnej.
W tej chwili nadszedł listonosz i przyniósł spory pęk dzienników, oraz wielką ilość listów. Wszystko razem złożył na stole w biurze. Trzymając zaś w ręku jakiś list, zapytał:
— Czy nie tutaj stanęła pani Maze?
— Pani Maze... pani Maze... powtarzał właściciel hotelu, nie, na pewno nie mamy żadnej pani Maze pomiędzy naszymi gośćmi.
Piotr, usłyszawszy wymienione między nimi słowa, zbliżył się i rzekł:
— Wiem, że jakaś pani Maze znajduje się w Lourdes i stanąć miała u zakonnic pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia; zdaje mi się, że te zakonnice zowią się tutaj pospolicie siostrami Niebieskiemi.
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/406
Ta strona została uwierzytelniona.