dają w nim gromnice i świętości... Bardzo wielu spotykałem księży, gorszących się tem kramarstwem... oświadczali oni wręcz, iż nadszedł czas, by znów przekupniów wypędzić ze świątyni... Chodzą również wieści, iż ten olbrzymi sklep, prawie naprzeciwko naszego otwarty, jest własnością ojców... sklep ten zasila w pamiątkowe świętości, prawie wszystkie drobne kramy w Lourdes... Gdyby tak wszystkiemu wierzyć, co ludzie opowiadają, to ręczyćby można, iż ojcowie pobierają procent od sprzedawanych w całem Lourdes, medalików, statuetek...
Głos pana Majesté drżał z oburzenia i wzruszenia, że sprawy tej doniosłości zwierza nieznanym sobie podróżnym. Łagodna i spokojna twarz Piotra, wzbudzała w nim jednak wielkie zaufanie; mówił więc dalej z całą zawziętością kupca, podkopywanego handlowo przez potężnego przeciwnika.
— Może jest nieco przesady w tem opowiadaniu. Wielka wszakże szkoda wynika dla religii, iż ojcowie trudnią się handlem jak my biedni ludziska... Czyż ja naprzykład żądam, aby oni ze mną dzielili się pieniędzmi, które otrzymują za odprawianie mszy? Albo czyż powstaje w mej głowie zamiar, aby dawali mi procent tyle a tyle od sta, z prezentów jakie z całego świata do nich spływają?... Dlaczegóż więc ojcowie mięszają się do nieswoich rzeczy i sprzedają taki sam towar jak ja w moim sklepie?... W przeszłym ro-
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/411
Ta strona została uwierzytelniona.