śnie chwili, Piotr i pan de Guersaint podeszli, by przywitać się z paniami.
Gerard opowiedział nowoprzybyłym, że namawia panie, by poszły zobaczyć jadłodajnię której jest członkiem. Była to restauracya założona przez członków przytułku Matki Boskiej Zbawicielki, to jest przez dobrowolnych tragarzy, pomocników szpitalnych, którzy chcieli w czasie swego chwilowego pobytu w Lourdes jeść wspólnie zdrowe potrawy i za tanie pieniądze. Pomiędzy tymi ochotnikami, było wielu ludzi ubogich, a przynajmniej względnie ubogich, ochotnicy ci bowiem należeli do różnych warstw społecznych; trzeba zatem było ustanowić cenę dziennego utrzymania nizką, dla każdego z nich przystępną. Płacono po trzy franki i miano trzy razy dziennie jedzenie; pozostające, niespożyte potrawy restauracya rozdawała biednym. Zarząd wybierali pomiędzy sobą. Zadaniem zarządu było kupno prowiantów i najem służby; członkowie, w razie potrzeby, nie powinni się byli uchylać od spraw, mających na celu dogodność i porządek zajmowanego lokalu.
— Ależ to bardzo zajmująca instytucya — zawołał pan de Guersaint — chodźmy obejrzeć ją zblizka, jeżeli nasza obecność nie będzie zbyteczną?...
Pani Desagneaux zgadzała się teraz.
— O, w liczniejszem towarzystwie, bardzo chętnie i ja zobaczę ową restauracyę! Wahałam się
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/428
Ta strona została uwierzytelniona.