łuków balustrady. Składały go trzy obszerne izby. W pierwszej butelkowano wodę, którą przywożono z groty w beczkach osadzonych na kołach; beczki te malowane na zielono, zaopatrzone były kranem a robotnik butelkujący wodę w szklane, zielonkowate flasze, nie uważał nawet, by nie przepełniały się zbytecznie. Świadczyła o tem kałuża wody, szeroko rozlewająca się na ziemi. Butelki nie nosiły na sobie żadnego napisu, korek też był zupełnie zwyczajny, jedynie tylko na ołowianej kapsli pokrywającej szyjkę widniała nazwa Lourdes. Dla zabezpieczenia wody od psucia się, kapsla przywierała do butelki za pomocą paku. W dwóch następnych izbach mieściły się warsztaty stolarskie; pełno tu było narzędzi i wiórów. Przeważna część zręcznych skrzyneczek tutaj wyrabianych, była na jedną lub dwie butelki, które układano zasypując trocinami. Ekspedycya cudami uświęconej, wody z Lourdes przypominała ekspedycyjne magazyny kwiatów w Nicei, oraz owoców w Grasse.
Gerard nie zważał na to bynajmniej i tonem spokojnego zadowolnienia objaśniał, oprowadzając:
— Widzicie państwo naocznie, że wodę przywożą tutaj prosto z groty, co w niwecz obraca żarty, jakich dopuszczają się ludzie w tym względzie. Wszystko dzieje się tu prosto i jasno. A proszę również zauważyć, że ojcowie nie
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/438
Ta strona została uwierzytelniona.