sprzedają wody, jak ich mylnie o to posądzają. Butelka pełna wody ze źródła, kosztuje tutaj dwadzieścia centymów, to jest cenę szkła. Chcąc ją wysłać, trzeba opłacić koszt opakowania i transportu, co razem wyniesie jednego franka i siedemdziesiąt centymów... Wreszcie, wolno każdemu wypełniać wodą naczynia u źródła i zabierać ją darmo na swój użytek.
Słuchając tych objaśnień, dawanych przez Gerarda, Piotr zastanawiał się, iż rzeczywiście ojcowie nie musieli zbyt wiele zarabiać na wysyłanej ztąd wodzie; cały ich zarobek ograniczał się na robocie skrzyneczek, oraz na butelkach, które brane tysiącami, kosztowały ich o wiele mniej, aniżeli dwadzieścia centymów.
Rajmunda, pani Desagneaux, oraz pan de Guersaint doznali niemałego rozczarowania przy zwiedzaniu tego ekspedycyjnego magazynu. Zielone beczki, wióry, smarowidła oblepiające szyjki butelek raziły żywą i bujną ich wyobraźnię. Dotychczas roili oni o nadzwyczajnościach otaczających ceremonię napełniania butelek wodą cudami uświęconą; wyobraźnią swą widzieli oni zastępy kapłanów bogato w szaty kościelne przybranych i błogosławiących obrządkowi, podczas gdy chóry młodzieży zawodziły pienia natchnione.
Stojąc w pośrodku magazynu i patrząc na prozaicznie odbywaną tutaj czynność, Piotr zadumał się nad doniosłością objawów wynikają-
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/439
Ta strona została uwierzytelniona.