— Ale oto najlepszy dowód, nawet w czasie pielgrzymki można ich oglądać, bo właśnie nadchodzi wielebny ojciec Capdebarthe, przełożony zakonu.
Przeszedł tuż koło nich zakonnik o postaci wieśniaka. Ledwie, że z grubsza okrzesanego; ciało jego było dość niezdarne a głowa, zbyt wielka, ostrą była w swych liniach, jakby wyrąbanych siekierą. Z oczu niepodobna było cośkolwiek wyczytać a prostacza twarz zachowała w swej cerze odcień ziemi, znojnie przez przodków uprawianej; ryżawa była i martwa. Biskup Laurence dał dowód niepospolitego sprytu politycznego, oddając tym misyonarzom zarząd groty, od której obecnie zwał się ich zakon. Misyonarze ci przeważnie rekrutowali się z pomiędzy miejscowej ludności; posiadali jako znamienne cechy wytrwałość i chciwość, połączone z namiętnem przywiązaniem do swych gór i ziemi.
Zwolna, cała piątka spacerujących spuściła się na plac de la Merlasse i szła szerokim bulwarem, okrążającym lewe skrzydło balustrady aż do alei de la Grotte.
Godzina pierwsza dawno już wybiła a jeszcze w mieście całem jedzono w dalszym ciągu południowe śniadanie, bo piędziesiąt tysięcy przybyłych do Lourdes pielgrzymów i ciekawych, nie zdołało jeszcze zasiąść do stołu, wyczekując swej kolei. Piotr, wyszedłszy z sali jadalnej hotelu, zostawił tam tłumy cisnących się do
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/444
Ta strona została uwierzytelniona.