li przyjęty obowiązek o ile możności najuczciwiej, pomni na swą misyę pasterzy i pocieszycieli.
Pan de Guersaint nie dozwolił mu długo pozostawać w milczeniu:
— Czy wiesz, że ten bulwar niedawno został ukończony?... Wydziwić się nie można, jakie tu zaszły zmiany od lat dwudziestu! Miasto całe zbudowano jakby czarem!
Strumień Lapaca, wpadający do Gawy, płynął tuż po za domami. Skręcili w boczną uliczkę, chcąc go zobaczyć. Nad jego brzegiem ciągnęły się stare domostwa o dziwacznych, staroświeckich liniach. Było tu także kilka wodnych młynów o sterczących nieruchomie wielkich kołach. Dopytali się o młyn, ofiarowany rodzicom Bernadetty przez biskupa Laurence. Pokazano im również dom, gdzie zamieszkiwali młynarze Soubirou, wyprowadziwszy się z ulicy des Petits-Fossés; jakkolwiek dom ten nazywa się w Lourdes domem Bernadetty, rzadko bywała ona w nim u rodziców, było to bowiem w czasie, gdy znalazła stałe schronienie w klasztorze zakonnic z Nevers.
Wreszcie przez ulicę Basse przedostali się na główny plac miasteczka.
Plac kształtu trójkątnego stanowił najbardziej ożywiony punkt starego Lourdes; znajdowały się tutaj kawiarnie, apteki i najokazalsze sklepy. Największy z nich i najbardziej rzucający się w oczy miał front pomalowany na jasno zielony kolor, a nad wysokiemi oknami o jednotaflowych
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/458
Ta strona została uwierzytelniona.