Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/569

Ta strona została uwierzytelniona.

szybko. Byle robota wrzała, nie dbał o resztę, pewnym będąc, że N. Panna zapłaci. Zadziwił się wszakże, a wkrótce przeraził mocno, gdy spostrzegł, że składki płynąć przestały, jakby ktoś źródło ich w inną odwrócił stronę. Nadszedł termin zapłaty, a w kasie nie było pieniędzy. Dochody proboszcza przecięto zręcznie, lecz on się dowiedział o tem dopiero znacznie później. Ojciec Sempé znów zawładnął nowym biskupem i nakłonił jego względy jedynie na rzecz groty. Mówiono nawet o tajemnie rozesłanym cyrkularzu do wszystkich francuzkich dyecezyj, w którym zalecano, by pieniędzy nie adresować do parafii Lourdes. Grota stawała się chciwą i pragnącą chłonąć wszystko bez żadnego podziału. Bilety bankowe składane do skarbonki w bazylice nikły; okradano więc parafię, krzywdzono stare Lourdes dla nowego. Pomimo jawnego prześladowania, proboszcz zawziął się w raz po wziętem przedsięwzięciu, miłował jak ojciec wznoszącą się budowę, byłby krew swoją oddał, byle ukończoną być mogła. Z początku zawierał kontrakty z przedsiębiorcami w imieniu władzy, jaką nadawał mu jego urząd kościelny, następnie zaś traktował z niemi w własnem swojem imieniu. Życie swe widział on nierozerwalnie złączone z losami budującego się kościoła, wysilał się teraz na heroiczną walkę, w której paść miał ofiarą. Miał do wypłacenia przedsiębiorcy mularskiemu czterykroć sto tysięcy franków,