Marya w szpitalu Matki Boskiej Bolesnej, spędziła cały dzisiejszy ranek, siedząc w łóżku, z plecami opartemi o poduszki. Całą noc przepędziwszy w grocie, nie chciała tam wracać aż na po południową procesyę. Gdy pani de Jonquière zbliżyła się ku niej, chcąc poprawić osuwające się poduszki, zapytała:
— Jaki dzień mamy dzisiaj?...
— Poniedziałek, moja kochaneczko.
— Ach prawda! Ale tutaj traci się rachubę dni, żyjemy w tak odmiennych warunkach!... Wreszcie, może ze szczęścia zapominam o wszystkiem. Dzisiaj będę uleczoną z łaski N. Panny!...
Uśmiechała się z lubą błogością, rozmarzona, chociaż niby przytomna; oczy jej wszakże zdawały się nie dostrzegać świata zewnętrznego, zapatrzone były gdzieś w dal niezgłębioną, a dla Maryi jednej dostępną; miała ona pewność, że nadzieja uzdrowienia stanie się rzeczywistością.
Sala świętej Honoraty, prawie zupełnie była pustą, chore udały się do groty, jedna tylko
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/581
Ta strona została uwierzytelniona.
DZIEŃ CZWARTY.
I.