od tych naleciałości, od tej wzruszającej lecz tak bardzo dziecinnej bajki.
Po niejakim czasie dał on pokój tej myśli, uląkłszy się podróży do cudami słynącej groty, pewnym przytem będąc, iż nie uzyska dopełniających a potrzebnych mu szczegółów. Pozostało w nim tylko tkliwe wspomnienie o Bernadecie, polubił ją z tego co o niej się dowiedział i myślał o niej z tkliwością pełną wdzięku a zarazem głębokiego politowania.
Samotność Piotra zwiększała się z dniem każdym. Doktór Chassaigne wyjechał w Pireneje porzucając pacyentów, znaglony ku temu pogorszeniem się stanu zdrowia swej żony, której zalecono wody w Cauterets. Śmiertelnie strwożony o żonę gasnącą mu w oczach, zabrał też z sobą dorosłą swą i piękną córkę, by mu pomagała czuwać nad chorą.
Z wyjazdem doktora Chassaigne, domek Piotra w Neuilly opustoszał zupełnie, panowała w nim teraz cisza grobowa. Jedyną rozrywką Piotra były wizyty, jakie składał rodzinie de Guersaint, która dawno już wyprowadziła się z jego sąsiedztwa i zajęła ciasne mieszkanko, położone przy wązkiej i brudnej miejskiej ulicy. Na wspomnienie wrażenia, jakie na nim wywarła pierwsza jego tam bytność, ból jeszcze teraz odezwał się w piersi Piotra. Jakże srodze był wzruszony wynędzniałą postacią Maryi!
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/64
Ta strona została uwierzytelniona.