musiano sprowadzanych dla niej lekarzy a podróże do wód, jeszcze może były kosztowniejsze. Wożono ją corocznie do Bourboule, Aix, Lamalou, albo do Amelie-les-Bains.
Obecnie doktorzy ją opuścili po dziesięcioletnich kuracyach wszelkiego rodzaju. Jedni z nich utrzymywali, iż cierpi skutkiem zerwania niektórych wiązadeł, inni, że tworzą się w jej ciele wrzody wewnętrzne a jeszcze inni, że cała jej choroba polega na postępowym paraliżu mlecza pacierzowego. Broniła się ona przed dokładnem zbadaniem, oburzona w swem poczuciu dziewiczości. Nie śmieli więc pytać jej jak należało i polegając na pobieżnych spostrzeżeniach, wygłaszali sądy zupełnie z sobą sprzeczne, na jedno wszakże się zgadzając w zdaniu, iż jest nieuleczalnie chorą. Ona zaś całą nadzieję pokładała w Bogu. Modliła się prawie bezustannie i popadła w ciasną bigoteryę, w niej tylko szukając ulgi i wzniecenia wiary w możebność cudu. Martwiła się, że nie może bywać codziennie na mszy, co rano wszakże odczytywała ze skupieniem ducha odnośne modlitwy. Nogi wypowiedziały jej posłuszeństwo zupełne i tak dalece bywała osłabioną, że Blanka musiała podawać jej do ust jedzenie.
Piotr uprzytomnił sobie pewien wieczór. Było to przed zapaleniem lampy. Siedział przy niej a zmrok zapadał coraz ciemniejszy. Wtem, Ma-
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/67
Ta strona została uwierzytelniona.