dził z jego twarzy, podczas gdy dwaj jego koledzy spisywali symptomaty choroby, w określeniu której zgadzali się zupełnie. Piotr rozważał w swych myślach, jak należało mu teraz postąpić?... Czyż ma w niwecz obrócić świadectwo dwóch znakomitych doktorów, przedstawiając dyagnozę postawioną przez Beauclaira, dyagnozę dozwalającą wytłomaczyć na podstawie naukowej, zaszłe nagle uzdrowienie Maryi?... Beauclair przewidział cud dzisiaj objawiony a przepowiednią swoją niweczył całą jego doniosłość.
— Zwracam waszą uwagę, kochani koledzy — mówił dalej doktór Bonamy — iż obecność księdza Piotra dodaje wagi całej tej sprawie... A teraz panna de Guersaint zechce nam opowiewiedzieć jaknajdokładniej, w jaki sposób odzyskała zdrowie.
Doktór Bonamy pochylił się do ucha ojca Dargelès i zalecił mu, aby nie pominął Piotra w swoim artykule, rola jego, jako świadka, może przybrać wielkie znaczenie.
— Nie wiem sama, jak panom opowiedzieć — rzekła Marya głosem pośpiesznym i urywanym ze zbytku radości. — Od wczoraj byłam pewną, że będę uzdrowioną. A jednakże przed niedawną chwilą, miałam obawę, czując niepokój w nogach, iż zbliża się jeden z tych ataków które miewałam... wątpić już poczęłam w obietnicę otrzymaną... Niepokój odczuwany w nogach ustał, lecz wkrótce, gdy tylko rozpoczęłam
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/681
Ta strona została uwierzytelniona.