Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/684

Ta strona została uwierzytelniona.

cierzowego. Przeczyć temu niepodobna, chociażby ze względu na dwa świadectwa medyczne, które tu mamy przed sobą. Nietylko, że nie mogła chodzić, lecz za najmniejszem poruszeniem doznawała bólów, wywołujących jęki... stan chorobliwy wycieńczył jej siły, zniszczył organizm, zapowiadając najsmutniejszy i blizki koniec... Wtem nagle panna de Guersaint powstaje na nogi, zdrowa zupełnie, chodzi o własnych siłach, śmieje się i promienieje radością... Paraliż ustąpił, nie pozostawiając najmniejszego po sobie śladu i bólu... Panowie, wzywam was, zbliżcie się, zbadajcie stan uzdrowionej i powiedźcie mi: w jaki to stało się sposób?
Mówiący miał minę tryumfującą. Żaden z lekarzy nie rzekł ani słowa. Dwóch zaś, zapewne prawowitych katolików energicznem skłanianiem głowy potakiwało każdemu słowo doktora Bonamy. Inni zaś milczeli i mieli pozór chłodno obojętny, może nieco zakłopotany, lecz nie pragnęli bynajmniej wdawać się osobiście w całe to nadzwyczajne wydarzenie. Po niejakiej chwili jeden z nich wszakże, mały i chudy człowiek z błyszczącemi z po za okularów oczami, powstał ze swego miejsca, i zbliżył się, chcąc przypatrzeć się uważniej Maryi. Ujął ją za puls, obejrzał jej źrenice, jakby chciał zbadać stan jej niespodziewanego przemienienia. Poczem skłoniwszy się z wyszukaną grzecznością i nie rzekł-