siebie, jego bowiem choroba należała do przynoszących śmierć ducha. Piotr nic jej nie odpowiadał teraz a milczenie to potwierdzało prawdę słów Maryi. Zmieniła nieco kierunek rozmowy i mówić poczęła o Lourdes, dodając cichutko, że i jego cierpienia chce powierzyć pieczy i łasce N. Panny, błagając jej, by mu przywróciła wiarę.
Od tego wieczoru począwszy, Marya nieprzestawała mówić o Lourdes, wciąż powtarzając, że tam zostanie uleczoną. Zatrzymywała się wszakże w układaniu projektów podróży, wiedząc o braku środków materyalnych swej rodziny; przed Blanką zwłaszcza strzegła się mówić o niepohamowanej swej chęci udania się do Lourdes. Minęło tak kilka miesięcy a Marya z dniem każdym widoczniej była wycieńczoną, żyjąc w marzeniach o cudzie, jaki mógł się spełnić na niej, cała zapatrzona w jaskrawość świateł opromieniających przenajświętszą Grotę.
Smutne i gorzkie dni spędzał Piotr, odczuwając tęskne pragnienia Maryi. Zrazu odmówił jej wręcz towarzyszenia w razie podróży. Pierwsze osłabienie woli Piotra w tym kierunku powstało skutkiem pociągającej go możebności przeprowadzenia śledztwa na miejscu o uroczej dlań Bernadecie. Wstępować zaczęła następnie słodka otucha do serca Piotra, że może Marya uzyska spełnienie się cudu, a N. Panna ulituje się i nad jego nędzą, zsyłając nań wiarę, ślepą wia-
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/69
Ta strona została uwierzytelniona.