bieniem wiązadeł. Symptomaty były ich zdaniem jasne, nieulegające wątpliwości i obadwaj napisali świadectwa choroby ledwie że nie identyczne a zarazem stanowcze. Obadwaj nadto byli przeświadczeni, że Marya zniesie bez pogorszenia swego stanu zdrowia uciążliwą podróż do Lourdes, jakkolwiek wyniknie ztąd dla niej nieuniknione zmęczenie.
Piotr znajdował, iż panowie ci wielce są ostrożni w wypowiadaniu swych opinij. Przypomniał sobie teraz trzeciego lekarza, dalekiego swego kuzyna Beauclair; młody on był jeszcze, nieznany, lecz bardzo zdolny i uchodzący za dziwaka. Nie leczył on Maryi od lat dawnych jak tamci, patrzał też na nią uważnie, rozpytywał się o usposobienie jej przodków, interesował się szczegółami charakteru jej ojca, pana de Guersaint, architekta wiecznie marzącego o wynalazkach zawsze niepraktycznych, z powodu iż fantazya nie była ujęta przez rozum, bardzo słaby u niego. Zbadał wzrok Maryi a auskultując ją zręcznie, przekonał się, iż siedliskiem bólu jest lewy jajnik; przy naciśnięciu go, ból zdawał się przesuwać aż ku gardłu, masą jakby ciężką i duszącą.
Doktór Beauclair, zdawał się nie zważać nawet na paraliż, objawiający się w nogach chorej. Zadawszy jej jeszcze kilka pytań, oświadczył stanowczo, iż należy ją koniecznie i bezzwłocznie zawieźć do Lourdes, bo tam zostanie uleczoną, jeżeli tylko w to wierzy.
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/71
Ta strona została uwierzytelniona.