Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/736

Ta strona została uwierzytelniona.

cie sobie panowie wystawić, jak dalece ta izba jest wilgotna; niepodobna w niej zamieszkać... Nie mogąc jej użyć na nic innego, obróciłem ją zwolna na skład rzeczy niepotrzebnych... jakoś samo się tak złożyło, bez wyraźnej woli niczyjej.
— A teraz jest składem starych gratów! — wyrwało się Piotrowi prawie pomimowoli.
— Ależ nie... Jest to tylko pokój niezamieszkany... Lecz nie przeczę, iż ma pan po części racyę, tak... jest to rodzaj składu zbytecznych sprzętów.
Zakłopotanie wikaryusza wzrastało a doktór Chassaigne milczał; nie wtrącał się do rozmowy lecz uśmiechał się z zadowolnienia; rad był, iż Piotr wypowiada swoje oburzenie, wywołane ludzką niewdzięcznością.
Piotr, nie hamując się, ciągnął w dalszym ciągu:
— Wybacz mi pan, iż nie ukrywam przykrego wrażenia, jakiego tutaj doznaję. Lecz pomyśl pan tylko, iż Lourdes tak wiele zawdzięcza Bernadecie! Gdyby nie ona, Lourdes byłoby dotychczas pozostało jedną z najmniej znanych mieścin francuzkich... Otóż mojem zdaniem, parafia powinna się była postarać, aby izdebka Bernadetty zamienioną została w kaplicę...
— W kaplicę! — zawołał z żywością wikaryusz, ależ to niepodobna! Bernadetta nie jest zaliczoną w poczet świętych a Kościół nie mo-