rę dzwonnicę. Na szczycie gmachu, przy nasadzie dzwonnicy, z głębokości olbrzymiej niszy, wysuwała się naprzód statua N. Panny z Lourdes. Wieża w górnej swej części, rozdzielała się na cztery drobne wieżyczki, pomiędzy któremi osadzoną była strzała gubiąca się w chmurach. Uniesiony marzeniem, proboszcz porównywał swoją duszę rozmodloną do owej strzały, dążącej ku Bogu.
Czasami znów myśl proboszcza zatrzymywała się najchętniej wewnątrz kościoła. Marzył on, iż nadszedł już dzień celebrowania pierwszej mszy solennej przed wielkim ołtarzem. Witraże słały migotliwe blaski drogich kamieni a z dwunastu bocznych biegły smugami kolumny światła od gorejących setkami gromnic. On sam stał przed wielkim ołtarzem z marmuru i złota; z dumą przeglądał nawę okoloną czternastu kolumnami, wyciętemi z jednolitych brył pirenejskiego granitu; zdawało mu się iż słyszy, jak pod stropy kościoła wzbijały się tony muzyki i śpiewów. Tłumy pielgrzymów, przybyłych z czterech krańców ziemi, korzyły się na kamiennej posadzce nawy, naprzeciw ołtarza, oddzielonego od nich lekką, misternie rzeźbioną złotą balustradą. Dębowa kazalnica, ofiarowana kościołowi przez damę arystokratycznego rodu, była arcydziełem sztuki snycerskiej. Marmur chrzcielnicy zdobny był rzeźbami dłuta jednego z najznakomitszych artystów współczesnych. Obra-
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/753
Ta strona została uwierzytelniona.