Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/766

Ta strona została uwierzytelniona.

dzieła, które wraz z jego życiem padło tchu pozbawione i teraz sypie się gruzami, by runąć na zagasłe oczy swego twórcy, by przywalić swą masą ciało człowieka, zrosłego z przeznaczeniem kościoła, którego wznieść nie podołał.
Głosem zniżonym doktór Chassaigne opowiadał teraz Piotrowi dalszy ciąg wątku szczegółów o proboszczu Peyramale; jak srogo i boleśnie prześladowany za życia, nie zdołał ujść zawiści, prześladowany nią i w grobie. Przed laty stał w pobliżu grobowca biust jego a pobożne ręce przyjaciół zapalały przed nim płomyk lampy, by świadczył o niewygasłej ich pamięci. Zdarzyło się, iż pewna kobieta modląca się przy grobie, padła twarzą na ziemię wołając, iż widzi postać nieboszczyka. Widzenie to zatrwobyło ojców z groty. Czyż cuda poczną się tam objawiać?... mówili zaniepokojeni. A niepokój ich zwrastał tem więcej, iż coraz liczniejsi pątnicy zbierali się przy grobie, ławki nigdy nie stały puste, klękano i całowano marmur błagając o łaski. A jeżeli pocznie on uzdrawiać?... więc grota utraci swe znaczenie! Lękać się poczęto współzawodnictwa; ojcowie drżeli teraz z przerażenia przed nieboszczykiem, leżącym w osamotnieniu opuszczonej krypty, pomiędzy połamanemi deskami i gruzami niewywiezionych cegieł i wapna. Ojcowie zapragnęli powstrzymać grożące im niebezpieczeństwo, i ubocznie działając na biskupa z Tarbes, uzyskali piśmienną jego