wolę, jako zabrania wszelkich pielgrzymek i modłów tak w murach opuszczonego kościoła, jak również przy grobie zmarłego proboszcza z Lourdes. Chciano zatem wytępić pamięć tak o nim jak o Bernadecie i wizerunki tych rzeczywistych twórców dzisiejszego Lourdes, nigdzie oficyalnie nie są pomieszczone. Tak więc ojcowie równie zawziętymi pozostali względem trupa, jak byli pełnymi zawiści dla żyjącego proboszcza. Prześladują go nawet w jego grobie. Stanowczo bronili przystępu tym, którzy pragnęli podźwignąć dalej budowę kościoła, poczekali, by czas rzucił zniszczenie na mury i oto deszcze i zimowe słoty okruszają kamienie, zawalają sklepienie; lada dzień, olbrzymia budowa runie na marmur grobowca, na ciało ległego szermierza, niszcząc ostatnie jego schronienie.
— Ach! — szepnął doktór — jakże dalekiemi są już te chwile, gdy znałem go kipiącego życiem i zapałem! Teraz widzisz! cieknie na niego woda i zwisły nad nim mury, grożąc mu ostatnią zagładą!
Domówiwszy ty słów, klęknął i ulżył swemu sercu długą modlitwą.
Piotr, nieumiejący się modlić, stał opodal a bratnie współczucie dla tak ciężkiej niedoli wezbrało w jego sercu. Wsłuchiwał się w ściekanie ciężkich kropel wody, które, spadając od sklepienia na marmur grobowca, zdawały się rytmicznie i regularnie liczyć biegnące chwile
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/767
Ta strona została uwierzytelniona.