rego potrzebującego jego pomocy, niechaj natychmiast przybywa z Olejami świętemi.
Nic nie odpowiedziawszy, siostra Klara pośpieszyła wykonać zlecenie i znikła w natłoku. Była to drobna i szczupła osóbka, z twarzą łagodną a zarazem poważną, oczy miała głębokie i tajemnicze, była przytem niezmiernie ruchliwą i zawsze czynną.
Piotr, śledząc ze swego przedziału niesioną pomoc choremu nieznajomemu człowiekowi, głośno zauważył:
— A gdyby tak wezwać zarazem doktora?...
— Zapewne, zapewne, szepnęła siostra Hyacynta. O księże Piotrze, zechciej być tak dobrym i sprowadź sam doktora!
Piotr chciał właśnie wysiąść z wagonu, by przynieść Maryi filiżankę rosołu. Gdy pociąg się zatrzymał, Marya otworzyła oczy i jakby doznawszy ulgi, poprosiła ojca, by ją uniósł i posadził. Byłaby mocno pragnęła, aby ją wyniesiono z wagonu, by módz odetchnąć świeżem powietrzem, lecz zdawała sobie sprawy, iż byłoby to żądać zbyt wiele, wiedziała jak trudno było wnieść ją z jej trumną tutaj. Pan de Guersaint zjadł już swoje śniadanie poprzednio, teraz więc stał przy drzwiczkach wagonu i palił papierosa, Piotr zaś, wysiadłszy, pośpieszył ku furgonowi z kuchnią, gdzie znajdował się także i doktór z podręczną apteką.
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.