mu zostawić jego wolę i nie przeszkadzać żyć spokojnie.
W tem ze stołowego pokoju doleciał wrzask przeraźliwy połączony z hałasem, bawiące się tam dzieci zbiły filiżankę. Przez otwarte drzwi, Piotr znów ujrzał gipsową statuę Matki Boskiej z Lourdes, którą fyzyer ustawił ku ozdobie jadalni dla przypodobania się gościom. Jakiś głos pochodzący z pierwszego piętra, donosił, iż waliza jest gotowa, gdy przeto pomocnik wróci z miasta niechaj przyjdzie obwiązać ją sznurem.
Pan Cazaban czuł się teraz nieswój; żałował swego uniesienia i szczerości w obec tych dwóch panów, zupełnie mu nieznajomych; po mózgu jego wciąż snuły się myśli: w jaki sposób możnaby zatrzeć zdanie wypowiedziane nieopatrznie o ojcach przy grocie? Szukał sposobu zbadania kim byli ci dwaj klienci, przed którymi może skompromitował się, nic o nich nie wiedząc. Gdy po ukończonem goleniu pan de Guersaint wstał dla obmycia sobie brody, fryzyer czuł gwałtowną potrzebę nawiązania rozmowy.
— Czy panowie słyszeli o wczorajszym cudzie?... Całe miasto tylko o tem mówi... już przynajmniej dwadzieścia osób opowiadało mi szczegóły. Tak, zdaje się, iż wydarzył się przed grotą cud nadzwyczajny... jakaś młoda paralityczka powstała uzdrowiona i o własnych siłach poszła z procesyą do bazyliki, ciągnąc za sobą swój wózek, który złożyła przed ołtarzem.
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/822
Ta strona została uwierzytelniona.