Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/842

Ta strona została uwierzytelniona.

i piękno tych świętości raziło brakiem właściwego akcentu i szczerości.
Pau de Guersaint, w miarę jak mówił, unosił się coraz żywiej, wypowiadając swoje oburzenie i wstręt odczuwany dla architektury nowego Lourdes; czemuż oszpecili tak niemiłosiernie grotę, pocóż wznieśli tak monumentalnych rozmiarów balustradę, wiodącą do nieproporcyonalnej z nią bazyliki i kościoła świętego Różańca, ciężkiego, podobniejszego raczej do targowiska zbożem, aniżeli do przybytku Pańskiego. Wszystko to było anemiczne i wielkiej, bezsensowej mięszaniny stylów.
— Rzeczywiście — dodał, kończąc swoją krytykę — trzeba niezmiernie gorąco miłować Boga aby się przezwyciężyć i módz się spokojnie modlić wśród takiej szpetoty. Wszystko popsuli, nic nie zbudowali pięknego, żaden z budowniczych, kreślących plany, ani na chwilę nie był wzruszony, przejęty wiarą, szczery, i dla tego żaden nie zdobył się na twórczość, z której wykwitnąć mogą arcydzieła. Byli to nędzni kopiści, posiłkujący się rzeczami istniejącemi, a ta ich przebiegłość i lenistwo przebija tutaj na każdym kroku. Czegóż potrzeba tym ludziom, by wzniecić w nich zapał, jeżeli pracując dla tej ziemi cudu, dla Lourdes, nic stworzyć nie zdołali!
Piotr nic nie odpowiadał, lecz przyznawał najzupełniejszą słuszność uwagom, czynionym przez pana de Guersaint. Przypuszczał, iż prawdzie tych