Marya tak była słabą, iż nie mogła jej utrzymać chwiejnemi swemi rękoma, Piotr musiał jej w tem dopomagać, prosząc przytem, by piła. Przełykała rosół zwolna i z trudnością, nie chcąc go dopić, cała była zapatrzona, co się dzieje z nieznajomym chorym człowiekiem, patrzała badawczo i z natężoną uwagą, jakby o jej własne życie chodziło.
Siostra Hyacynta nie przestawała pytać lekarza:
Powiedz pan proszę, jak go znajdujesz? Co jemu jest właściwie?...
— Co jemu jest? — szepnął Ferrand. — Jaką ma chorobę?... Ma je wszystkie.
A wyjąwszy następnie maleńką flaszeczkę z kieszeni, starał się wlać parę kropel lekarstwa w zaciśnięte usta chorego. Ten odetchnął, uniósł powieki, lecz natychmiast opuścił je napowrót, nie dając już znaku życia.
Pełna spokoju siostra Hyacynta, nigdy nie rozpaczająca i ufna, drgnęła z niecierpliwości.
— Ależ to okropność! A siostra Klara znikła bez wieści! Przecież powiedziałam jej szczegółowo, gdzie ma szukać ojca Massias... Boże mój, cóż to będzie!
Siostra Franciszka, widząc że się tutaj na nic przydać nie może, szykowała się odejść do swojej kuchni. Przed odejściem spytała wszakże, czy czasami ten nieznany człowiek nie umiera wprost z głodu? Zdarza się to dość często,
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/85
Ta strona została uwierzytelniona.