porządku w czasie narodowej pielgrzymki. Ex-prokurator zdawać się słuchać pochwał z wielką przyjemnością, a skłoniwszy się, rzekł:
— Wszak prawda, wielebny ojcze, żeśmy znów dali dobrą nauczkę panom republikanom?... W Paryżu ludzie duszą się i zabijają, w czasie tłumnych obchodów, jakie ich rząd wyprawia na cześć swoich świąt bezbożnych... Niechajże tu przyjadą, to zobaczą, jak należy utrzymywać porządek... niechajby się nauczyli!
Myśl, że narodowa pielgrzymka niemiłą jest dla rządu republikańskiego, sprawiła prawdziwą radość, dobrowolnie wycofanemu z urzędu prokuratorowi. Najszczęśliwszym czuł się w Lourdes, w czasie wielkich pielgrzymek, zwłaszcza jeżeli tłum pątników wydawał mu się liczniejszy, niż lat poprzednich. Martwił się tylko, iż nie udało się podług jego woli i chęci szerzyć propagandy politycznej pomiędzy przybywającymi do Lourdes wiernymi. Oddawał się jej wszakże z wielką zawziętością, niecierpliwiąc się jednak, bo szła mu opornie. Kiedyż Matka Boska z Lourdes przywrócić zechce monarchię?...
— Przyśpieszyć ten pożądany przewrót może jedynie tłumne złączenie się z nami robotników. Tak, wielebny ojcze... tą drogą należy nam dążyć do celu. Postanawiam cały mój czas temu wyłącznie poświęcić. Ach, kiedyż wytworzyć zdołamy katolicką demokracyę?
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/871
Ta strona została uwierzytelniona.