Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/915

Ta strona została uwierzytelniona.

wał sobie twarz z tak zręczną przebiegłością, iż doktorzy wierzyli jego słowom. Trzeba było dziwnego zbiegu okoliczności, by tym razem doktór Bonamy odkrył oszustwo, przezeń uprawiane. Ojcowie pod wezwaniem groty z Lourdes przyciszyli całą tę sprawę, żądając od zarządu biura, którym dyrygował doktór Bonamy, by kwestya wykrytego oszustwa pominiętą została milczeniem. Po cóż bowiem podobny skandal miał dostarczać materyału do żartów w nieprzychylnych dziennikach? Ilekrotnie wykrytem zostało podobne nadużycie, ojcowie usuwali winowajcę, ale nie rozgłaszali jego podstępu. Udawacze podobni rzadko się wreszcie zdarzali, jakkolwiek ludzie wolteryańskich przekonań, puszczali w obieg wytworzone przez siebie nieprawdopodobne baśnie tego rodzaju. Pocóż jednak?... czyż ślepa wiara, głupota i nieświadomość, nie wydawały dostatecznych plonów?...
Pan Sabathier czuł się mocno wzruszony tą okolicznością, iż człowiek, na jego koszt przybyły do Lourdes został uzdrowiony, podczas gdy on wracał z przed groty równie zniedołężniały i równie nieszczęśliwy jak poprzednio. Westchnął i pomimo swego poddania się wyrokom nieba, rzekł z odcieniem zazdrości:
— Stało się... lecz nie należy powątpiewać, iż Przenajświętsza Panna wie najlepiej kogo należy najpierw przywrócić do zdrowia. Przecież nie można od Niej żądać, aby nam zdawała rachu-