nek ze swoich łask. Oddaję się w Jej ręce... a kiedykolwiek raczy rzucić na mnie promień swego miłosierdzia, zastanie mnie wiernie pochylonego u stóp wszechmożnego swego tronu.
Dojeżdżając do stacyi Mont-de-Marsau odmówiono „Anioł Pański“, a następnie siostra Hyacynta rozpoczęła głośno drugą koronkę, składającą się z pięciu żałosnych tajemnic: Jezus w Ogrodzie Oliwnym, Jezus biczowany, Jezus z koroną cierniową, Jezus krzyż dźwigający, Jezus umierający na krzyżu.
Pociąg miał się zatrzymać dopiero w Bordeaux o godzinie jedenastej wieczorem, nie licząc więc na żaden przystanek, pielgrzymi, odśpiewawszy koronkę, przystąpili do podróżnego obiadu. Każdy miał swoje zapasy żywności w koszyku, prócz mleka, czekolady i owoców, dostarczanych przez siostrę Franciszkę z jej restauracyjnego wagonu. Rozłożono zapasy, kolana zastępowały stoły, dzielono się, częstowano i wymieniano posiadane zapasy żywności, cały wagon przedstawiał widok okolicznościowej jadalni, w której spożywano, co kto miał i na co kogo stać było. Skończono właśnie jeść i układano napowrót w koszykach niedojedzone resztki chleba i mięsa, owiniętego w zatłuszczone papiery, kiedy pociąg minął stacyę Morceux.
— Moje dzieci — rzekła siostra Hyacynta, wystawszy z ławki — czas już odmówić pacierz wieczorny.
Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/916
Ta strona została uwierzytelniona.