Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.

Anielki zaiskrzyły się, złożyła ręce i głośno powiedziała:
— O, syn biskupa, syn Jego Eminencji!
Tajemnica wyjaśniła się. Przypuszczenie stawało się pewnością w nagłej jasności ich podobieństwa. W głębi duszy domyślała się tego, ale nie śmiała o tem myśleć nawet. Teraz prawda triumfowała. Wspomnienia różnych okoliczności i słów potwierdzały tę pewność.
Hubertyna, zdumiona, powtórzyła:
— Syn Jego Eminencji?
Wokoło nich ludzie podnieśli na nie wzrok. Znano je obie, piękną matkę i uroczą, jak marzenie, córkę. Stały na krzesłach i zwracały teraz na siebie ogólną uwagę.
— Ależ tak, naturalnie, — powiedziała jedna z kobiet, obok stojących, — to syn biskupa. Piękny młodzieniec! a bogaty!... mógłby za swe pieniądze całe miasto kupić. Miljony, miljony!...
Hubertyna, blada, słuchała.
Panie znają pewno jego historję? — mówiła dalej starowina. — Jego matka umarła, wydając go na świat. Ojciec z rozpaczy został księdzem. Teraz dopiero zawezwał go do siebie. Felicjan VII d’Hautecocur, prawdziwy książę!
Hubertyna, zrozpaczona, opuściła głowę. Anielka, rozpromieniona, nie dziwiła się wcale, że spełnia się jej marzenie. Wiedziała, że musi być najpiękniejszy, najbogatszy i największy pan w świecie... Rozradowana, szczęśliwa, nie widziała przeszkód dla swej miłości, nie myślała o nich, nie przeczuwała ich wcale. W blasku świec złoto lśniło i błyszczało, organy grały uroczyste hymny zaręczynowe, a przed Anielką powstawał z głębi Legendy wielki książęcy ród: Norbert I, Jan V, Felicjan III, Jan XII