Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.

i wreszcie ostatni Felicjan VII, potomek możnego rodu, wielki pan, pełen chwały.
Właśnie Felicjan uśmiechał się do niej i Anielka nie zwróciła uwagi, że biskup przyglądał jej się przez chwilę. Stała wysoko wśród tłumu, zarumieniona, dumna, uśmiechnięta.
— Moje biedne dziecko! — westchnęła Hubertyna z rozpaczą.
Następowało ostatnie błogosławieństwo. Hymn Tantum ergo rozbrzmiewał, woń kadzideł rozchodziła się dokoła. Wśród ciszy modlitw, w gorejącej płomieniami świec świątyni, pełnej uroczystego nastroju, biskup wszedł na stopnie ołtarza, wziął znowu w ręce gorejące słońce i nakreślił niem w powietrzu wielki znak krzyża.