tej, ubrana skromnie, jak zwykle, weszła do kościoła. Ciężkie wrota zamknęły się za nią.
Kościół był pusty. Jakaś kobieta klęczała w konfesjonale przed kaplicą św. Józefa. Anielka nagle zaczęła drżeć. Odgłos kroków przeraził ją. Czemu ścisnęło się jej serce? Była dotychczas tak silna i pewna swoich praw do szczęścia! A teraz bała się i drżała. Bez sił oparła się o balustradę kaplicy d’Hautecocur.
Kaplica ta była najciemniejsza z całej romańskiej części katedry. Jak pieczara, wykuta w skale, oświetlona była tylko witrażem z legendą świętego Jerzego. Szafirowe i czerwone szybki przepuszczały mroczne, liljowe światło. Ołtarz z białego i czerwonego marmuru, bez ozdób, podobny był do grobowca.
Ściany, pokryte kamiennemi nagrobkami, osadzonemi w murach, zachowały czytelne napisy.
Anielka czekała nieruchoma. Przeszedł zakrystjan, ale jej nie zauważył. Nieznajoma kobieta klęczała wciąż w konfesjonale. Oczy Anielki przyzwyczaiły się do mroku i machinalnie zaczęła odczytywać napisy. Powstały przed nią legendy rodu Hautecocur: Jan V Wielki, Raul III, Heróc VII, Laura i Balbina wzruszyły ją do łez. Były to „szczęśliwe zmarłe“. Laura zginęła, gdy po szlaku księżycowym chciała wejść przez okno do komnaty narzeczonego, a Balbinie pękło z radości serce w chwili powrotu męża z wojny. Obie powracały nocami do zamku. Anielka widziała je w ruinach, gdy z lekkim szelestem białych szat unosiły się o zapadającym mroku. O, jakże pragnęła umrzeć młodo, jak one, w chwili spełnienia się marzeń!
Jakiś hałas przerwał jej zamyślenie. To ksiądz zamknął drzwi konfesjonału i wyszedł przez za-
Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/122
Ta strona została uwierzytelniona.