Ale serce jej ściskało się z bólu i ze wstydem czuła, że kocha go wciąż, kocha coraz więcej. Przez cały tydzień nitka za nitką haftowała herby, szarpiąc swe zbolałe serce. Lśniło złoto i srebro, a łzy smutku i opuszczenia zalewały jej oczy. Myślała wciąż o nim, stał przed nią w blasku swej rodowej sławy. Wyszywając czarnym jedwabiem na srebrnej wstędze dewizę: „Jeśli Bóg chce, ja chcę“ — zrozumiała, że nie może się przemóc, nie może go zapomnieć; zabrał jej serce na wieki. Łzy stały w jej oczach, gdy machinalnym ruchem wyciągała igłę.
Anielka walczyła rozpaczliwie, pragnąc za wszelką cenę zabić w sobie tę beznadziejną miłość. Czasami chciała biec ku niemu, rzucić mu się w ramiona i podbić go na zawsze. Chwilami zdawało jej się, że odniosła nad sobą zwycięstwo, że ogarnia ją cisza i spokój wyrzeczenia. Nagle znowu krew zaczynała się w niej burzyć: zdrowie i młodość brały górę. Nie zniesie więzów posłuszeństwa i pokory! Niema obowiązku!... trzeba żyć chwilą. Odzywała się w niej dziedziczna duma i gwałtowne namiętności nieznanego pochodzenia. Przygotowywała ucieczkę; pobiegnie do zamkniętego parku biskupa... Niepokój wracał znowu, męka niepewności i wahania. Mijały straszne godziny w cierpieniu, buncie i bojaźni grzechu. Traciła siły w walce ze swem sercem.
Pewnego wieczora pomyślała o swojej książeczce z Przytułku, pełna rozpaczy, że nie może przemóc swej miłości. Przerzuciła ją kartkę za kartką z pokorą i smutkiem. Ojciec i matka nieznani; zupełne opuszczenie, data i numer. Powstały przed nią wspomnienia łąk i pól, gdzie pasła krowy; wizyty kwartalne nadzorcy i lekarza; ciężka choroba, spalone buciki... Był to dziennik jej
Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.