Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.
XIII

Anielka umierała. Był jasny, zimowy ranek, pełen słońca. Nieprzytomna od wczoraj, leżała w swem wielkiem łożu z zamkniętemi oczami. Jasne włosy okalały bladą twarzyczkę i, gdyby nie lekki oddech, poruszający jej pierś, zdawaćby się mogło, że już nie żyje.
Wczoraj Anielka wyspowiadała się i przyjęła Komunję Świętą. Wieczorem, czując zbliżającą się śmierć, zapragnęła, by ją opatrzono Sakramentami Świętemi. Parę chwil przed utratą przytomności wyszeptała to życzenie; ale trzeba było czekać do rana. Teraz ksiądz Cornille miał nadejść za chwilę.
Wszystko było przygotowane. Hubertowie nakryli stół białym obrusem. Po obu stronach krucyfiksu paliły się gromnice w srebrnych świecznikach, przyniesionych z salonu. Stała woda święcona i kropidło, dwa talerze, jeden z kawałkami waty, drugi z papierowemi różkami do zawijania. Wielkie pęki róż zdobiły stół przecudną bielą. Anielka leżała nieruchomo.
Lekarz uprzedził już rano, że dzieweczka nie przeżyje dnia. Może zasnąć, nie odzyskawszy przytomności. Hubertowie oczekiwali zrezygnowani. Wierzyli, że Bóg powołał ją do siebie, by nie wpa-