Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/149

Ta strona została uwierzytelniona.

dła w grzech. Nie żałowali swego postępowania i poddawali się woli Boskiej. Ale cierpieli bezgranicznie. Przez cały czas choroby sami pielęgnowali ją i nie opuszczali na chwilę. I teraz oboje w tej ostatniej chwili siedzieli przy konającej.
Hubert machinalnie otworzył drzwiczki pieca, który monotonnem huczeniem przerywał ciszę. Rozległ się dźwięk dzwonu. Widocznie ksiądz Cornille wychodził z kościoła z Olejami Świętemi. Hubertyna zeszła nadół, by go przyjąć na progu. Upłynęło parę minut i gwar napełnił wąskie schody. Hubert zadrżał, zdumiony i padł na kolana.
Zamiast oczekiwanego księdza, wchodził do pokoju Jego Eminencja biskup w koronkowym rokiecie z fioletową gwiazdą, niosąc w ręku srebrne naczynie z Olejami Świętemi. Za nim szedł ksiądz Cornille z krucyfiksem i księgą obrządków. W drzwiach biskup powiedział uroczystym głosem:
— Pax huic domui.
— Et omnibus habitantibus in ea, — dodał ciszej ksiądz.
Za nimi weszła Hubertyna, drżąca i wzruszona, i uklękła obok męża. Oboje zaczęli się modlić gorąco.
Nazajutrz, po widzeniu z Anielką, gwałtowna scena miała miejsce między Felicjanem a jego ojcem. Z samego rana Felicjan wpadł do kaplicy, gdzie po ciężkiej bezsennej nocy biskup się modlił. Nagły bunt wybuchł w sercu Felicjana i zerwał tamy posłuszeństwa i pokory. Stanęli przed sobą, obaj pełni dumy i gwałtowności. Starzec słuchał nieugięty. Młodzieniec wylewał swój żal i ból. Mówił o umierającej Anielce. Nie chciała zgodzić się na ucieczkę z nim, czysta i niewinna, jak święta. Mogła posiąść miłość, tytuł i majątek, a wyrzekła się tego, by nie postąpić wbrew woli biskupa. Ko-