Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

i abnegacji. Nad jego głową wielkie złote anioły podtrzymywały jaśniejący herb d’Hautecocurów.
Uroczystość rozpoczęła się. Zjechało się całe okoliczne duchowieństwo, by uczcić biskupa. Kwietniowe słońce rozjaśniało wszystkie zakątki katedry. Płomyki świec lśniły, jak gwiazdy na niebie. Wielki ołtarz usiany był niemi, świeczniki przed narzeczonymi jaśniały jak dwa słońca. Olbrzymie pęki białych azalij, białych kamelij i bzów przemieniły chór w czarodziejski ogród. W głębi kościoła lśniło złoto i srebro świętych naczyń, jaśniały drogocenne hafty i jedwabie. Nawa wznosiła się dumnie ku górze, oparta na czterech olbrzymich kolumnach.
Anielka życzyła sobie, by ksiądz Cornille dawał jej ślub. Uśmiechnęła się radośnie, gdy go ujrzała teraz. Spełniało się jej marzenie i poślubiała piękno, bogactwo i potęgę. Kościół rozbrzmiewał muzyką organów, jaśniał światłem niezliczonych świec, żył i oddychał przez tłum wiernych i duchowieństwa. Nigdy jeszcze nie obchodzono uroczyściej święta szczęścia! A Anielka uśmiechała się, czując śmierć. Wchodząc, rzuciła spojrzenie na kaplicę Hautecocurów, gdzie spały snem wiecznym „Szczęśliwe zmarłe“, które odeszły w chwili najwyższego szczęścia! Pełna pokory i skruchy, uklękła przed ołtarzem, obmyta z dziedzicznego grzechu dumy. Ze spokojem poddawała się myśli o śmierci. Ofiara się dokonała, czysta jej duszyczka pełna była pogody abnegacji.
Ksiądz Cornille przemawiał teraz; mówił o ich przyszłości, o dzieciach, które wychowywać muszą w wierze chrześcijańskiej; Anielka uśmiechnęła się smutnie, Felicjan drżał radośnie na myśl o bliskiem szczęściu. Nastąpiły pytania i odpowiedzi, wiążące małżonków na życie całe, sakramentalne „tak“, które Anielka wypowiedziała, wzruszona do głębi ser-