Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

dnia ogarnął ją napad dzikiej złości: w gniewie zaczęła wyrzucać wszystko z szuflad; nagle wpadła jej w rękę mała książeczka w jasnej oprawie. Stanęła jak wryta, łkania zaczęły ją dusić. Rzuciła się do nóg Hubertom, rozpaczając, że nie zasługuje na ich dobroć. Od tego czasu myśl o książeczce hamowała napady gniewu,.
Anielka doszła do lat dwunastu, wieku pierwszej komunji. Mały, cichy domek w cieniu katedry, pachnący kadzidłem, przejęty echem pieśni pobożnych, wpływał dodatnio na charakter dzikiego dziecka, wyrwanego niewiadomo skąd i przeszczepionego na mistyczny grunt małego ogródka. Spokojny tryb życia, codzienna praca i samotność, gdyż żadna wieść ze świata nie dochodziła do cichej pracowni, i głównie wielka miłość Hubertów, spotęgowana nieszczęściem, działały kojąco na dziecko. Hubert wszelkiemi siłami starał się zatrzeć swą winę: poślubienie żony wbrew woli jej matki. Po śmierci ich dziecka, zdawało mu się, że Hubertyna ma żal do niego i śmierć tę uważa za karę. Pragnął, by mu przebaczyła. Hubertyna ubóstwiała go. On wątpił, i to zatruwało mu życie. Gdyby mieli dziecko, byłoby to dla niego dowodem, że przebaczyła mu nawet uparta staruszka, która ich przeklęła. Jedynem życzeniem obojga było to dziecko — dowód przebaczenia. Hubert żył, wpatrzony miłośnie w żonę; była to rzadka małżeńska miłość: czysta i namiętna jak wieczyste zaręczyny. Po dwudziestu latach wchodził do sypialni wzruszony i przejęty, jak młody małżonek w dzień ślubu. Ten jasny sypialny pokój z tapetą w niebieskie kwiaty i orzechowemi meblami, promieniał tkliwością i uczuciem. Anielka, otoczona miłością, rosła niewinna i bardzo czysta.
Później przyszła Legenda. Pewnego ranka,