być adres akuszerki. Po wielu trudnościach dowiedział się, że się nazywała Foucart i mieszkała w 1850 r. przy ulicy Deux Ecus.
Znowu rozpoczęło się bieganie. Ulica Deux Ecus była już częściowo zburzona; sklepikarze z sąsiednich ulic nie znali pani Foucart. W księdze adresów również nie znalazł jej. Zaczął szukać szyldów akuszerek i wchodzić do mieszkań. Ten sposób się udał, gdyż jedna z akuszerek świetnie pamiętała p. Foucart, osobę, pełną cnót i zalet, którą prześladowały nieszczęścia! Podała mu adres. Pobiegł tam natychmiast.
Nauczony doświadczeniem, postanowił działać dyplomatycznie. Ale pani Foucart, tęga niska kobieta, nie pozwoliła mu się wypytywać. Usłyszawszy imiona dziecka, sama opowiedziała mu całą historję. Aha, mała żyła! — mogła się pochwalić, że ma matkę łajdaczkę. O, pani Sydonja, jak ją nazywano od czasu wdowieństwa, była z dobrej rodziny; jej brat był ministrem, ale to nie przeszkadzało jej zajmować się brudnemi sprawami. Pani Foucart poznała ją, gdy pani Sydonja miała owocarnię przy ulicy św. Honorjusza po przyjeździe z Plassaus w Prowancji. W piętnaście miesięcy po śmierci męża urodziła córkę. Niewiadomo kto się na nią połakomił; zimna była jak weksel protestowany, sucha jak rachunek, obojętna i grubijańska jak świadek przy wręczaniu wyroku. Pani Foucart nie może jej przebaczyć niewdzięczności. Opiekowała się nią w czasie porodu i odniosła dziewczynkę do Przytułku; wprost poświęcała się dla niej. A w nagrodę, gdy sama wpadła w biedę, nie mogła odebrać od pani Sydonji należności za miesiąc jej utrzymania, ani nawet piętnastu franków, które jej pożyczyła. Dzisiaj pani Sydonja ma sklep przy ul. Faubourg-Poissoniere i mieszkanie trzypo-
Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/36
Ta strona została uwierzytelniona.