Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

święty jaśniał pięknością archanielską. Marzyła o spotkaniu nad stawem, o niebezpieczeństwie, od którego ocala ją młodzieniec, piękny jak bóg. Herb jaśniał nad witrażem i z nieokreślonem marzeniem Anielki łączyły się wspomnienia z wycieczki do ruin. Stawał przed nią Jan V, całujący zadżumionych w usta, ze słowami: „Jeśli Bóg chce, ja chcę“. Widziała Felicjana III, idącego boso do Palestyny. Odżywały przed nią legendy o paniach d’Hautecocur, które zwano: „szczęśliwemi zmarłemi”, gdyż umierały młodo w pełni szczęścia. Laura, córka Raula I, z okna wieży Dawida, w której mieszkała, zobaczyła swego narzeczonego w przeciwległej wieży Karola Wielkiego. Po szlaku księżycowego światła poszła do niego, ale w pośpiechu zesunęła się z promienia i upadła martwa u stóp wieży. Od tego czasu w księżycowe noce duch jej unosi się wokoło zamku. Balbina, żona Heróc VII, przez sześć miesięcy rozpaczała nad śmiercią męża, zabitego na wojnie. Gdy z okna wieży zobaczyła go powracającego, nieprzytomna z radości zbiegła ze schodów, by go powitać i padła nieżywa na ostatnim stopniu. Przez całe wieki, gdy mrok zapada, słychać jej szybkie kroki na kamiennych stopniach. Wszystkie powracają do rodzinnego zamku: Ysabeau, Gudula, Ywonna, Austreberta, wszystkie „szczęśliwe zmarłe“, ukochane przez śmierć, która oszczędziła im trosk życia, porywając je w pełni szczęścia i młodości. Ostatnią z nich, matkę syna biskupa, znaleziono martwą u kolebki dziecka.
Wszystkie te podania rozogniały fantazję Anielki. Może i ona umrze młodo, szczęśliwa, rozkochana! Herb lśnił i błyszczał, święty schodził z witrażu, a Anielka unosiła się ku niebu w cudzie pocałunku.
Anielka wierzyła w cuda. Żyła, otoczona niemi, nieświadoma rzeczywistości. Nie wyobrażała sobie,