Strona:PL Zola - Marzenie.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.

kwiaty, ale zaraz dostaję bólu głowy; tylko zapach fijołków znoszę, a nawet, gdy się źle czuję, fijołki mnie uspokajają.
Słuchał, zachwycony. Głos miała niezwykle dźwięczny, przenikający do głębi. Upajał się nim.
— O, — przerwała, — koszule już wyschły.
Później zaczęła znowu mówić o sobie, jakby chcąc, by ją poznał lepiej.
— Biały kolor jest najpiękniejszy, prawda? Czasem zmęczą mnie wszystkie jaskrawe barwy, ale biały nigdy nie razi oczu... Mam białego kota z żółtemi plamami; zamalowałam te plamy. Piękny był, ale, niestety, farba prędko zeszła... Wie pan, chowam kawałki białych materyj, by się na nie popatrzeć od czasu do czasu. Mam wielką tajemnicę: rano, gdy się obudzę, widzę obok łóżka jakąś białą postać, która znika powoli.
Oczarowany, wierzył we wszystko. Pośród zielonej trawy i białej bielizny, roztaczała cudny i radosny urok, który go chwycił za serce. Stało się: czuł, że tylko o niej marzyć będzie do końca życia. Szła, odwracając głowę z uśmiechem, a on, o krok za nią, słuchał jej szczebiotu z radością i szczęściem.
Nagle gwałtowny podmuch wiatru uniósł drobne sztuki bielizny i rzucił je daleko. Pofrunęły, jak rozpierzchłe stado białych ptaków.
Anielka pobiegła szybko.
— Ach, mój Boże! prędko, proszę mi pomóc!
Rzucili się oboje: ona schwyciła kołnierzyk, on trzymał w ręku kilka podniesionych mankietów. Pozbierali resztę drobiazgów. W biegu dotknęła go rozwiana jej sukienka. Poczuł silne bicie serca. Teraz on nieostrożnie dotknął jej ramienia, nachylając się po chusteczkę. Stanęła nieruchomo; nie śmiała się; nieokreślony niepokój ściskał jej serce.